wtorek, 15 lipca 2014

Dramione - Miniaturka I

Dzisiaj zamiast rozdziału będzie miniaturka. Mam nadzieję, że jakoś przeżyjecie.
Miniaturka nie wiąże się z opowiadaniem.


- Tu wolne? - zapytała znudzonym głosem piętnastoletnia Hermiona Granger, otwierając drzwi jedynego przedziału, który nie został opanowany przez rozwrzeszczane dzieciaki.
   Draco spojrzał z niechęcią na dziewczynę, którą przez pięć bitych lat nazywał Szlamą. Nie muszę chyba tłumaczyć, jaką miał minę patrząc na nią.

W tym roku do Hogwartu miało przybyć więcej pierwszoroczniaków. Starsi uczniowie ustępowali miejsca jedenastolatkom, a sami gnieździli się na korytarzu pociągu. Draco myślał, że był jedynym, który wpadł na pomysł schowania się w pustym wagonie Puchonów. Jednak się mylił.
- Myślisz, że się wpuszczę, Szlamo? - wycedził Draco.
- Tak. Myślę.
   Hermiona nie zwracając uwagi na minę Dracona,  usiadła naprzeciw niego. Wlepiła oczy w okno. Wiedziała, że nie ma tam nic ciekawego, ale jednak wolała okno od nieprzyjemnego wzroku Ślizgona.
W ciągu czterech lat spędzonych w Hogwarcie, Draco nie powiedział do Miony żadnej miłej wypowiedzi. Ba! Każde jego słowo było przesycone arystokracką nienawiścią. Czy jednak prawdziwą? Draco traktował wszystkich w ten sposób. Nawet swoją matkę. Więc przy wielkiej odwadze, można by założyć, że Draco nic nie ma do Hermiony. Ale tylko przy naprawdę WIELKIEJ odwadze.
- Albo tu pachnie Szlamem, albo Puchonami... - powiedział Draco.
- ... Albo Smoczym...
   Nie dokończyła. Nie była taka jak Draco. A jednak zdołała powiedzieć jakąś obelgę. Część niej.
- Śmiało. Dokończ.
   Draco popatrzył na nią z chytrym uśmieszkiem na ustach. W końcu, splamiła swoją durną, Gryfońską dumę.
Hermiona nadal patrzyła w szybę, po której zaczął spływać deszcz.
- To nie boli... - mówił Draco.
  Odwróciła głowę w jego kierunku.
- Smoczym łajnem... Zadowolony?
- Bardzo... Zaraz, jak..?
   Znów patrzyła się w okno, ale tym razem, to ona lekko podniosła do góry swoje kąciki ust. Otworzyła książkę, którą trzymała na kolanach.
- Co czytasz..? - zapytał Draco. - Hej! Tak do ciebie się zwróciłem! Co czytasz?
   Hermiona nawet na niego nie spojrzała.
Dzisiaj nie czytała o Historii Hogwartu, ani o zaklęciach przydatnych na co dzień. Dzisiaj czytała o...
Draco podniósł do góry książkę, aby przeczytać tytuł. Ale ona szybko przesunęła się do okna i podciągnęła nogi do góry. Draco usiadł obok niej, ale Hermiona szybko przeszła tam, gdzie on siedział  na początku.
Draco posiedział chwilę cicho, a potem oparł się rękami o metalowe miejsce na walizki, nad głową Hermiony. Jednak dzisiaj Draco nie miał szczęścia. Poślizgnął się i wbił twarz w zagłówek.
Hermiona zamknęła książkę.
- Jednak nie zawsze dostajesz to, czego chcesz, co? - zapytała.
   Smok szybko odwrócił głowę w jej stronę, a potem spojrzał na książkę.
 - Zawsze... ''Czarodziejskie Rody''? Naprawdę? Nie masz już co robić? Wszędzie można o mnie przeczytać...
- Tak? To opowiedz mi coś o Malfoy'ach?
- C-co?
- O Malfoy'ach.
   Draco westchnął i usiadł obok niej.
- Ach... No to w XI wieku żył sobie taki jeden Armand Malfoy. Zrobił kilka sztuczek na dworze Wilhelma Zdobywcy i dostał za to dwór, który mój przodek nazwał Malfoy Manor. Dotarło?
- Dotarło... Ale mam to też w tej książce... wysil się...
- Ja się wysilam!
- Nie drzyj się... Jeszcze Wilhelm Zdobywca wstanie z grobu i przetrzepie ci...
- No śmiało! Dokończ!
- Dokończę, jak mi nie będziesz przerywać...
- JA ci nie przerywam! I nie obrażaj Wilhelma!
- JA go nie obrażam. JA tylko cię ostrzegam. Raczej TY obrażasz jego.
- JA go obrażam?!
- Tak.
- Niedoczekanie twoje!
- Niedoczekanie TWOJE!
- Oczywiście, uważaj bo ci uwierzę... A właśnie, nie dokończyłaś...
   Hermiona już otwierała usta.
- Przepraszam, tu wolne? - zapytała ich słodkim głosem Luna, otwierając drzwi do przedziału.
- Tak... - powiedziała Hermiona.
- Nie... - powiedział Draco.
- A dlaczego niby?
- Bo nie! Jedna TAKA mi wystarczy...
- Ja mogę sobie pójść, jeśli chcecie... - powiedziała Luna.
- Nie, nie... wchodź Luna... - powiedziała Hermiona.
   Luna usiadła naprzeciw nich. Draco był wyraźnie zdegustowany sytuacją. Nałożył nogę na nogę i skrzyżował ręce na piersi. Drzwi do przedziału zostały utworzone.
- Mogę? - spytał Blaise Zabini, widząc Dracona.
- Nie. - powiedziała szybko Hermiona.
- Oczywiście! Siadaj, Zabini! - powiedział Draco.
- Nie!
- Skoro JA się zgodziłem na Lunę, TY musisz się zgodzić na Zabiniego.
   Zabini z chytrym uśmieszkiem wszedł do przedziału. Usiadł obok Luny.
- Mamy tu dwóch Ślizgonów, Krukonkę, i Gryfonkę! - uniósł się Draco. - Może zaprosimy jeszcze jakichś Puchonów, co?!
- Możemy się dosiąść? - powiedzieli razem Ernie Macmillan i Susan Bonnes.

- Nudzę się... - powiedział Zabini, po godzinie jazdy. - U was zawsze tak nudno? Zagrajmy w coś.
- W co? - zapytała Susan.
- W ''pytanie czy wyzwanie''... - powiedział cwaniacko Draco. - Taka mała, dziecinna gra...
- O nie! - powiedziała Hermiona. - Nie. Ma. Mowy.
- No to zagrajmy... - powiedział Zabini wyczarowując butelkę. - Najpierw ja... ale gramy na pary...
- Na PARY? - zapytała Hermiona.
- Że robisz zadanie z osobą po twojej prawej... - powiedział poirytowany Zabini.
- Nie złość się... - powiedział Draco. - To tylko Gryfonka...
   Hermiona już chciała coś powiedzieć, ale za bardzo bała się, że butelka zakręcona przez Zabiniego trafi na nią.
Jednak szyjka butelki stanęła na Susan i Ernim.
- Ernie, wyjdź na korytarz i krzyknij ''Kocham Cię, Bones!'', a ty krzyknij ''Potwierdzam!'' - powiedział Zabini.
   Ernie i Susan niechętnie wyszli na korytarz, lecz po serii spojrzeń Dracona i Zabiniego wykonali zadanie.
Potem butelką kręciła Luna, potem Susan, aż wreszcie kręcić butelką miał Draco.
- Ha... ja mam już zadanie... - powiedział, zanim butelka stanęła. - Para na której zatrzyma się butelka, ma się pocałować...
   Wszyscy spojrzeli po sobie. Nie bardzo pasowało wszystkim całowanie swojego partnera.
Butelka powoli zwalniała. Wszyscy zaciskali kciuki, aby nie musieć całować osoby po prawej stronie.
Hermiona-Ernie...
Ernie-Susan...
Susane-Zabini...
Zabini-Luna...
Luna-Draco...
Draco-Hermiona...
Butelka kręciła się coraz wolniej. Draco wyglądał na szczęśliwego. Wywołał przecież strach. Nawet Zabini, Ślizgon, który miał na koncie milion pocałunków, zaczął się bać.
Butelka stanęła. Piętnastolatkowie popatrzyli po sobie przerażeni. Draco nie spodziewał się nigdy takiego obrotu sprawy. Tymczasem, to właśnie on miał wykonać zadanie - pocałować osobę po jego prawej stronie. A tą osobą była Hermiona Jean Granger.
- No, Draco... - powiedział Zabini. - Przyszalałeś... no nic... teraz nie masz wyboru... całuj Gryfonkę...
   Hermiona była ostatnią osobą, którą Draco chciałby pocałować. I vice versa. Inni zaczęli skanować imię Malfoy'a. Dopiero, gdy Ernie ''pomógł'' troszeczkę Hermionie, Draco przyłożył swoje usta do ust Hermiony.
Obojgu nie podobała się sytuacja w której się znaleźli. Jednak nikt nie przerwał pocałunku. Mały pocałunek zmienił się w namiętne okazanie miłości. Czas ciągle płynął, lecz jednak po szóstej, może siódmej sekundzie nikt nie liczył już długości pocałunku. Hermiona nagle zanurzyła rękę we włosach Dracona. Nie były wcale sztywne z powodu dużej ilości żelu. Wręcz przeciwnie - były miękkie i delikatne. Przypominały futro kota, albo niedźwiedzia.
Draco dotknął jej policzków. Były gładkie i delikatne jak płatki róż. W tej chwili Draco po raz pierwszy zapomniał, że Hermiona jest dla niego Szlamą, nic nie znaczącą uczennicą.
Przerwali pocałunek. Hermiona wpatrywała się w jego szare oczy. Widziała w nich zmieszanie, szczęście. Po chwili oboje usiedli normalnie. Dyszeli po pocałunku.
- Yyy... no... to skoro już skończyliśmy, - powiedział Zabini. - to ja już idę...
- I ja... - powiedział Ernie.
-... Ja też... - powiedziała Susan.
- Ja właściwie... też... - powiedziała Luna.
   Draco i Hermiona zostali sami. Chłopak popatrzył na nią z uśmiechem.
- Nieźle... całujesz...
- ... ty też. - powiedziała Hermiona.
- Z-zaraz dojedziemy... musimy się przebrać...
   Hermiona nawet nie poruszyła małym palcem. Patrzyła się w podłogę.
- Wiesz co..? Walić to...
   Przyciągnęła Dracona do siebie i oddała następny pocałunek.

Trzy miesiące później.

Mogę? - zapytał z miłym uśmiechem na ustach Draco Malfoy, otwierając drzwi do przedziału.
- Jasne. - powiedziała z równie miłym uśmiechem na twarzy Hermiona Granger.
   Chłopak usiadł obok niej. Hermiona położyła mu głowę na ramieniu. Śnieg padał dzisiaj bardzo obficie. Spadające płatki usypiały dziewczynę i chłopaka. Draco już dawno zapomniał o ''Szlamowatości'' Hermiomy. A ona zapomniała o tym, co on zrobił jej w przeszłości.
- Draco..?
- Tak?
- Zagramy w butelkę..?

2 komentarze:

  1. Omg! Kocham! Twoja pierwsza miniaturka! Cudowna! Następną chcę ze specjalną dedykacją dla mnie! Buziaki i weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale było fajnie ! Kocham ten tekst :"Wiesz co ? ...Walić to...To jest piękne.

    OdpowiedzUsuń

Jesteś = skomentuj
Przyjmuję krytykę