Po obudzeniu się w miom pokoju przez chwilę nie wiedziałam gdzie jestem. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie że moja sowa domaga się wypuszczenia przez okno. Sowę miałam od zawsze. Nazywa się Filon, ma piękne brązowe upierzenie i czasami jest większym leniem ode mnie.
- To że Dumbledor ogłosił ten dzień wolnym, to nie znaczy że możesz mnie sobie budzić o szóstej, Fil.
Ptak tylko wystawił dumnie pierś i wydał z siebie swój okrzyk w stylu ''Nic-Mnie-To-Nie-Obchodzi''.
- Zachowujesz się jak durna Sklątka Tylnowybuchowa, wiesz? - wpuściłam ptaka do środka.
Pogłaskałam pieszczotliwie Filona, na co ptak zareagował przymrużeniem powiek i zasypianiem. Dopiero teraz zauważyłam, że ptak ma przyczepioną kartkę na lewej nóżce. Czarny papier był złożony w trójkąt. Treść wiadomości trochę mnie zaskoczyła.
Nie idź z tym listem od razu do dyrektora. Albo może idź, ale nie wiem czy wyniknie z tego coś dobrego.
Mam do ciebie prośbę - nie idź w najbliższym czasie do Hogsmeade. To bedzie za tydzień. Proszę, nie jedź także na ferie do rodziny. Proszę, zrób to. Coś ci grozi.
T.K.R.
''Człowieku, nie wiem kim jesteś, ale chyba masz nie równo pod kopułą. Co to za skrót - T.K.R. ? Takie krowy rosyjskie, tacy kolosalni romantycy? Naprawdę, nie mam głowy do takich zagadek...
O siódmej będzie śniadanie... muszę się już zbierać...''
Wrzuciłam list pod materac i zaczęłam się zbierać.
''Teraz jakoś nie mam czasu nad tym myśleć''
W Wielkiej Sali uczniowie zaczęli jeść śniadanie. Nikt nie zagadywał mnie kim jestem. Nikt się mi nie przedstawił. Ale za to wszyscy się mi przyglądali. Ciekawe jakie pytania ich dręczyły... ''Czemu tu jest?'', ''Kim jest? '', ''Czemu trafiła do Hogwartu akurat teraz?''.
- Przepraszam, tu jest wolne? - zapytała mnie wesoło jakaś dziewczyna.
- yyy... tak, pewnie. - odpowiedziałam.
Dziewczyna była w moim wieku. Jej długie, czarne włosy kontrastowały z bladą skórą, a zielone oczy były wręcz idealne.
- Jestem Thea Velvet. A ty?
- Juliet Green. Chyba będziemy w tej samej klasie?
- Prawdopodobnie. Pochodzisz z Bristolu?
- Moi rodzice się tam wychowali. Skąd...
- Trzecie oko i znajomość miejsc zamieszkania względem akcentów. Pod względem Wróżbiarstwa mam kompletnego świra. Ale nie gadam jak Trawley. - uśmiechnęła się.
- Jeszcze nie wiem kto to jest.
- Pewnie jesteś tą nową dziewczyną. Przyjechałam tu dopiero dzisiaj. Apropo Trawley, to straszna dziwaczka.
''Więc jednak jestem tą nową. ''
Reszte śniadania przegadałam. Dowiedziałam się, że Thea jest w połowie Arabką... Arabem... Mieszkańcem Azji. Potem Thea o prowadziła mnie po całym zamku. Wycieczkę skończyłyśmy dopiero o osiemnastej. Potem okazało się że Thea śpi w tym samym pokoju co ja. Im coraz bardziej wszystko wydawało się piękniejsze, tym większe miałam wrażenie że wszystko zaraz się pójdzie... gdzieś. Nie długo zajęło Thei zrozumienie mojego daru. Nie pokazałam jej mojego listu.
''Jeśli naprawdę wyniknie z tego coś złego, to wolę nie wystawiać Thei na niebezpieczeństwo.''
Thea miała prawie same P z wszystkich przedmiotów w tamtym roku. Niepojmuję tylko jej wiedzy o Historii Magii. Nie wiem jak można się tego uczyć. Durny przedmiot i tyle...
- Harry Potter chodzi do tej samej klasy co my. - powiedziała Thea rozkładając się wygodnie na łóżku.
- Spoko.
- Tylko spoko? Tylko spoko? To wybraniec! Hermiona Granger i Ron Weasley też są z nami!
- O tych dwóch chyba kiedyś coś słyszałam.
- Jego przyjaciele. Kiedyś mogłam siedzieć obok Harrego.
- Pewnie kwiczałaś z radości, co?
- Prawie. Uważaj na to co ci się dzisiaj.
- Jest dopiero 19.
- 19.12.
- Co... masz rację.
***
''Ja i Thea zaspałyśmy na Eliksiry. Świetnie.''
Biegłyśmy przez pusty korytarz do klasy od Eliksirów. Z impetem wpadłyśmy do klasy i usiadłyśmy na swoich miejscach. Snape posłał nam mordercze spojrzenia.
- Panna Green. Nasza nowa, wielka gwiazda... - wycedził nietoperz - Jaką barwę przybiera gotowy Eliksir Głupoty?
- ... barwę dojrzałego jabłka, Profesorze.
- Hm... nauczyciel czeka tylko 3 sekundy na odpowiedź. Ja czekałem 4. Minus 5 od Gryffindoru.
- On przyczepia się do wszystkiego. Ja bym nie odpowiedziała. - szepnęła do mnie Thea.
Na mojej ławce zobaczyłam kulkę z papieru. Rozwinęłam ją.
Przypominasz mi mnie w młodości :).
Jestem Harry.
Szybko odpisałam:
Juliet Green. Ta nowa.
***
Właściwie Eliksiry były moim ulubionym przedmiotem. Nie ze względu na nauczyciela. W domu co chwile miałam do czynienia ze składkami. Teraz to mi się wydaje dziwne - dorastać w otoczeniu dżdżownic i rogatych ślimaków. Ohyda. Może dlatego odpowiadałam na wszystkie pytania Snape'a. Tak samo było na następnych lekcjach. - Zielarstwie, Zaklęciach i na Transmutacji. Na OpCM'mie było troszkę inaczej. Zamiast jakiegoś normalnego nauczyciela Obrony, do sali wkroczył dumnie Snape.
- Wyjmijcie książki. - wszyscy byli trochę zdezorientowani - Ach... myślicie co ja tu robię... Od następnej lekcji eliksirów będzie was uczyć Horacy Slughorn. Dzisiaj jeszcze się nie zjawił. Będę was uczyć w tym roku Obrony przed Czarną Magią. Juliet, dziedziny Czarnej Magii.
- Ewokacja, Wampirologia, Demonologia, Nekromancja, Oklumencja i Legilimencja
- Czemu zaczęłaś od dziedzin zajmujących się duchami, demonami i wampirami? Można by pomyśleć, że się tym interesujesz. Minus 10 od Gryffindoru Green, jeszcze kilka razy i wylądujesz u dyrektora.
''Czemu ty mnie tak nienawidzisz?! Co ja ci zrobiłam?! I tak jesteśmy ateistami!!!''
- Notować to proszę. Ewokacja, Wampirologia, Demonologia, Nekromancja, Legilimencja i Oklumencja. Notować...
''Sam tak powiedziałeś!''
Świeczki nad biurkiem zaczęły wariawać. Świeciły, gasły i znów wybuchały snopem iskier i ognia. Snape wrzeszczał na ponikujących Ślizgonów i mniej panikujących Gryfonów. Stałam i patrzyłam jak ogień formuje wielkiego węża. Ogniste Zwierze zbliżało się do mnie, zostawiając za sobą smugę dymu. Niektórzy stali sparaliżowani strachem, niektórzy uciekali do drzwi. Na środku sali stałam tylko ja i wąż. Zwierze przygotowywało się do ataku. Nie wiem co wtedy myślałam. Byłam skupiona tylko na wężu. Coś we mnie mówiło: Zrobisz to. Pokonasz go. To tylko strach. Wyrzuć go.
Wzięłam mały zamach, jakbym rzucała piłką. Jakaś czarna smuga poleciała w stronę węża. Zwierze zatrzymało się. Sekundę potem, z węża został tylko dym unoszący się w górę. W sali zapanowała cisza. Wszyscy patrzyli się na mnie jak na zabójce. Kogoś niebezpiecznego. Bali się mnie. Widziałam to. Tylko Thea wyglądała na uspokojoną.
- GREEN! DO DYREKTORA!!!
----------------------------------------
Rozdział drugi nabazgrany :) . Mam nadzieję że się podobało.
Mój Boże! Boję się! Akcja cudowna, rozdział rozwinięty. Cudowne, czekam na nn! Mam nadzieję, że szybko się ona ukaże. Zapraszam do mnie!
OdpowiedzUsuńscarlett-kalton-expecto-patronum.blogspot.com
Hahahahah końcówka rozwala. Kocham Snape'a<3
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi sie to opowiadanie